Nastrój szary, jak zawsze o tej porze. Biomet niekorzystny. Słowo „nie” robi zawrotną karierę, a irytacja sięga zenitu. Sprawy błahe urastają do ogromnych rozmiarów, a słońca ciągle brak… Cudowne zaklęcia nie pomagają, uśmiech przybladł. Szukam pocieszenia… Recepty na cudowne rozwiązanie, szczęśliwe zakończenie i sporej dawki śmiechu 🙂 Przez moment mam wątpliwości, ale już wiem. To strzał w dziesiątkę!
Magdalena Witkiewicz nie zawiodła mnie ani razu, może pomoże i teraz? Za każdym razem wniosła dużo pozytywnej energii i przekonała mnie, że z każdej sytuacji jest wyjście, trzeba tylko spojrzeć z innej perspektywy. Spodziewam się optymizmu, humoru i odrobiny wzruszenia. Chcę historii na poprawę samopoczucia, ale nie naiwnej. Raczej z mojego podwórka, z podobnymi problemami, z kobietami, które spotykam i mężczyznami do bólu przewidywalnymi… I taką właśnie mam!
„Szczęście pachnące wanilią” Magdaleny Witkiewicz wniosło zapach kawy, waniliowe ciasto i wyjątkowe przeświadczenie, że jutro będzie lepiej 🙂 A każdy koniec może stać się nowym początkiem.
Autorka książki zaprosiła mnie do jednej z gdańskich dzielnic (na Zaspę), gdzie poznałam kobiety, hmm… które dobrze znam. Podobne perturbacje finansowe, smutki, dylematy, po prostu życie.
Polubiłam Adę za jej prostolinijność i pasję. Za to, że się nie poddała. W chwili kompletnej porażki potrafiła odnaleźć światełko w tunelu, a siły dodawał jej ukochany synek. Samotna dziewczyna zostawiona przez „idealnego” mężczyznę, który przestał nim być, gdy tylko dowiedział się o mającym przyjść na świat dziecku. Zaopatrzył Adę w mieszkanie i lokal na rozkręcenie biznesu i zwiał do żony, tym razem jako idealny mąż. Młoda mama postanowiła, że poradzi sobie świetnie, bo doskonale wychodzi jej pieczenie truskawkowych babeczek, a sztukę dekorowania tortów ma opanowana do perfekcji. Cóż więcej, na otwarcie kawiarenki pełnej cudownych słodkości. Ano potrzeba… szczęścia i mądrych rozwiązań, bo inaczej zbankrutuje, przygnieciona nieopłaconymi rachunkami, zaległymi fakturami i mnóstwem innych urzędniczych zobowiązań. Co też się dzieje. Ada stoi przed widmem bankructwa. Słodkie postanowienia zamieniają się w cierpki koszmar. I pewnie tak by się stało, gdyby nie odwiedzająca kawiarenkę Natalia, typowa kura domowa z dwójką dzieci, marząca o odrobinie spokoju i niezależności. Na ratunek wkracza też Magda, pełnoetatowa matka z możliwością realizowania swojego zawodu – stomatolożki. Żona pana męża, przeżywającego kryzys wieku średniego, kochającego swój samochód bardziej niż rodzinę. Swoje trzy grosze dołoży też Karolina, sfrustrowana pani psycholog, z kompletnym brakiem czasu i brakiem mężczyzny. I jeszcze parę innych osób postara się, aby kawiarnia z babeczkami świetnie funkcjonowała, a przy tym, by i one miały z tego trochę korzyści… Wszystko staje na głowie! Udaje się wyjść z opresji, a przy tym rozwiązać kilka innych problemów 🙂
Żyłam tą historią przez parę dobrych godzin. Porwała mnie wartka akcja, dialogi, zabawne sytuacje. Zaprzyjaźniłam się z Adą i oczami wyobraźni piłam kawę w jej kawiarni, opowiadając o swoich rozterkach. Obudziła się we mnie babska solidarność. Trzymałam kciuki za powodzenie w realizacji planów. Bo każda z bohaterek walczy o swoje prywatne szczęście. Ich życie nie należy do „lukrowanych historii”, a problemy są jak najbardziej realne. Tym samym skłaniają do zastanowienia: czy partnerstwo ma w ogóle rację bytu? a może jest tylko reklamowanym hasłem w poradnikach małżeńskich. Temat macierzyństwa i niezależności kobiet daje do myślenia.
Zawsze może być lepiej! Po raz kolejny udowadnia to Magdalena Witkiewicz w swojej słodko-gorzkiej opowieści. Częstuje nas sporą porcją optymizmu, udowadniając, że jest wyjście z sytuacji, nawet z tej, która wydaje się nie do pokonania. Bo w kobietach jest moc, uwolniona potrafi zdziałać cuda. Dajmy jej szansę, na przekór wszystkim problemom i niepowodzeniom, a przede wszystkim z myślą o sobie!
„Specjalistka od szczęśliwych zakończeń” nie rozczarowała mnie. Zadziałała jak najlepsza terapia i sprawiła, że znów uaktywniłam swoje kulinarne pasje. W domu zapachniało ciastem, a oblicze domowników rozjaśnił uśmiech i oddech ulgi, że wszystko wróciło do normy.
Babeczki pachnące wanilią, idealne na jesienną chandrę 🙂
Do tej pory czytałam tylko jedną książkę tej autorki i bardzo przypadła mi do gustu. Uwielbiam zapach wanilii, po prostu kocham. Na książkę więc z chęcuą się skuszę.
Te babeczki są wprost urocze. Jestem ciekawa czy ta książka mogłaby posłużyć jako "podręcznik" dla moich klientów marzących o własnej knajpie, bądź kawiarni…
Nie poznałam jeszcze twórczości tej autorki. Okładka i tytuł są smakowite, a i treść wydaje się ciekawa.
Polecam:)
Myślę, że bardziej jako przestroga, no chyba, że maja tak zaradne przyjaciółki jak Ada. Mogą ryzykować w ciemno z każdym biznesem:)
Jeśli lubisz happy-endy, to książka dla Ciebie 🙂
Nie znam tej autorki i nigdy nie słyszałam o tej książce, ale chyba zażyczę ją sobie pod choinkę, bo wydaje się bardzo, bardzo ciepła. Uwielbiam książki gdzie przewija się kulinarny wątek, a tam gdzie jest słodko… czego chcieć więcej? 😉
Wątek pieczenia i dekorowania przewija się gdzieś w tle, ale najważniejsze w tej powieści są relacje międzyludzkie. Budujące jest w niej to, że często możemy liczyć na pomoc innych i przeświadczenie, że z każdej trudnej sytuacji jest wyjście.
Polecam Ci też "Opowieść niewiernej", mądra książka do czytania z drugą połówką.
Nie czytałam żadnej książki tej autorki, może pora to zmienić 🙂
Warto poznać twórczość pisarki zwanej "specjalistką od szczęśliwych zakończeń" .
Pozdrawiam 🙂
Bardzo obiecująca książka z przesłodkim wątkiem w tle – idealna na szaroburość z oknami 🙂 Jak ja bym chciała czasem mieć mnóstwo wolnego czasu na takie zaczytanie się w inspirujących książkach … Przyjdzie czas i na to 🙂 Ciepło pozdrawiam !
Książka inspiruje do zmian – na lepsze 🙂 Polecam na poprawę humoru.
Bardzo lubię książki Magdaleny Witkiewicz. Ta również przypadła mi do gustu 🙂
Nie znałam tej autorki.
A przepis na babeczki wykorzystam na przyjęcie urodzinowe. Dzięki. 😉
A więc jesteśmy fankami pisarki 🙂
Pozdrawiam.
Warto poznać. Autorka pisze lekko o sprawach, które wcale błahe nie są. Daje pozytywnego "kopa", a tego często nam potrzeba 🙂
Też muszę dołączyć do chóru osób, które nie znają twórczości autorki. Nie oznacza to jednak, że nie chcę tego zmienić. Wręcz przeciwnie. Lubię takie słodko-gorzkie historie, a te babeczki z okładki okropnie kuszą. 🙂 Znam pary, u których partnerstwo się sprawdza i sami też staramy się do niego dążyć, chociaż różnie nam to wychodzi. 🙂 Tytuł zapisany.
Myślę, że jeśli ludzie się przyjaźnią i szanują, to partnerstwo jest u nich naturalne. Po prostu lubią pomagać sobie i to jest budujące, i ważne. Jeśli dochodzi do tego wdzięczność, uśmiech, nic więcej nie trzeba. To wszystko i pewnie jeszcze kilka elementów składa się na miłość.
W powieści Witkiewicz granice między tym, co może mężczyzna, a tym, co musi kobieta są fajnie zarysowane, na pewno nie wyolbrzymione. Warto poznać tę historię i czytać wspólnie z partnerem. Poprawi humor i da do myślenia 🙂
Pozdrawiam.
A uratuje wiarę w wiernych mężczyzn, którzy naprawdę kochają, a nie tylko szukają wygodnego układu?
Nie tracę wiary w fajnych i mądrych panów, zresztą Magdalena Witkiewicz w książce też nie 🙂 Całe szczęście!
warto poznać tę życiową "powiastkę", aby się o tym przekonać.
Myślę, że większość mężczyzn chce stworzyć dobrą relację, mądry związek, który jest oparty na miłości i daje poczucie bezpieczeństwa.
Mam zupełnie przeciwne przemyślenia, że większość mężczyzn chce stworzyć łatwą, przyjemną relację, w której nie ma miejsca na problemy i codzienną walkę o uczucia. Pojmowanie miłości przez romantyczne w większości kobiety i racjonalnych zazwyczaj mężczyzn jest diametralnie różne.
Oczywiście, że się różnimy i to jest najciekawsze.
Pod warunkiem, że obie strony tę odmienność szanują, zamiast mieć pretensje…