Magdalena Witkiewicz tak opowiada o swojej powieści, i lepiej nie może oddać klimatu tej historii:
„Zamek z piasku” – (…) Upierałam się, by książka nosiła tytuł „Na zakręcie”. Bo o tym jest. O zakrętach życiowych, które czasem się przydarzają zupełnie niespodziewanie. I czasem udaje się wyjść na prostą. Ale teraz, (…) wiem, że to kruchość zamku z piasku jest najbardziej właściwa…”
Księżniczka spotyka Księcia i budują zamek wsparty na budulcu trwalszym niż skała – przyjaźni, fascynacji, namiętności, miłości. Nie ma mocniejszych podstaw do tego, aby żyli długo i szczęśliwie…Mają wszystko. A jednak, w pewnym momencie zamek zaczyna się rozsypywać, ziarnko po ziarnku, prawie niezauważalnie…
Do pełni szczęścia brakuje im tylko dziecka. Weronika czuje, że wreszcie nadszedł odpowiedni moment.
„Ja…Poczułam po raz pierwszy w życiu, że nadszedł czas i że chcę mieć dziecko. Że jestem gotowa, by przyjąć na siebie odpowiedzialność za tego małego, drugiego człowieka”.
Od tej pory pragnienie dziecka staje się jedyną sprawą, dla której warto żyć. Wszystko przestaje mieć znaczenie: praca, przyjaciółki, mąż, a przede wszystkim miłość. Liczy się tylko akt prokreacji, który musi w końcu zakończyć się sukcesem. Rozpaczliwe staranie zamienia się w obsesję, która nieuchronnie kończy się katastrofą.
„Ale wydawało mi się, że jesteśmy niezniszczalni. Że nic nie jest w stanie rozerwać tej więzi, która nas połączyła jeszcze w szkole. (…) Nasz związek był nie do ruszenia, niczym skała. Okazało się jednak, że skałę można skruszyć. Nic nie jest wieczne”.
Oboje błądzą i nie widzą wyjścia z ich osobistego dramatu. Uciekają od siebie. Przekroczyli cienką granicę własnych egoistycznych pragnień. Weronika pragnąc, za wszelką cenę dziecka nie zauważyła samotności i lęku jej męża. Skupiona na sobie nie dostrzegła jego cierpienia i porażki. On nie dał jej wsparcia. Stanęli na rozdrożu…
Witkiewicz nie podaje recepty na szczęśliwą rodzinę. Co właściwie o tym decyduje? Dzieci, wzajemna chemia, pasja, przyjaźń? Wszystko razem w odpowiednich proporcjach, a może każdy element osobno? Skłania do refleksji. Ostrzega, jak często realizując, swoje pragnienia zapominamy o drugiej osobie. Nie doceniamy tego co mamy, tracimy wszystko, co z taką radością budowaliśmy latami, ziarnko po ziarnku…
Niezwykle sugestywnie i z wielką wrażliwością przedstawia losy Weroniki i Marka, ale też problemy Ewy, Dominiki. Wszystko dzieje się tutaj, za naszymi drzwiami, w naszej sypialni. Ból rozczarowanie, zawiedzione nadzieje, łzy. Po prostu życie wystawia przed nami wyzwania. Jak je rozwiążemy? Wsłuchajmy się w głos intuicji i serca.
Przeczytaj też:
http://magdallenamagazine.blogspot.com/2014/01/w-poszukiwaniu-miosci-w-ksiazce.html
http://magdallenamagazine.blogspot.com/2014/02/magdalena-witkiewicz-spotkanie.html
Nie poznałam jeszcze twórczości Pani Witkiewicz i muszę to nadrobić, bo książka jak czytam jest warta poświęconego jej czasu.