
Świąteczny szał rozpoczął się na dobre. A ja w pogoni za prezentami straciłam orientację, w jakim kierunku zmierza ta zakupowa gonitwa? Czy chodzi o poddanie się projektowi świąt idealnych, które dopiero wtedy będą udane, gdy zrealizuję hasła reklamowe? Czy aby, nie utraciłam sensu dawania podarunków? Bo chyba nie chodzi tylko o wydawanie pieniędzy… mam wrażenie, że to coś więcej…
„Wprawdzie do Bożego Narodzenia pozostawał jeszcze miesiąc, ale zaczęła się już orgia reklamy i histeria zakupów,szybko i niepowstrzymanie niczym dżuma szerzyła się wzdłuż ozdobionych girlandami ulic handlowych.Epidemia była nieustępliwa i nie można było przed nią uciec. Wgryzała się w domy, przenikała do mieszkań, zatruwała i zwyciężała wszystko i wszystkich na swojej drodze.Dzieci już płakały z wyczerpania a ojcowie rodzin zadłużeni byli aż do następnego lata”.
Ogarnęła mnie konsternacja w jednym z handlowych molochów. Wśród dźwięków dzwoneczków, oślepiających światełek, kolorowych bombek, choinek i czających się z każdej alejki Mikołajów z gazetką promocyjną, dopadły mnie wątpliwości. O co w tym wszystkim chodzi? Czy chodzi tylko o to, żeby sprawić innym radość? Czy może dałam się uwieść cukierkowej wizji dostatku i szczęścia, ale tylko pod takim warunkiem, że choinka będzie wystawała spod góry prezentów.
W całym tym zamieszaniu zapomniałam, że największym prezentem dla najbliższych jest ten płynący prosto z serca. W codziennej gonitwie zapominam często poświecić tyle uwagi mojemu synowi ile bym chciała, czasami wysłuchać jego pretensji, czy zwykłych plotek ze szkolnego korytarza. Ciągły pośpiech i tysiące zadań do wykonania powodują, że nie zwracam uwagi na to, co jest najważniejsze. Czy zdołam odkupić swoje zaniedbanie luksusowym prezentem? To trochę tani chwyt i mam wrażenie, przynoszący satysfakcje tylko na chwilę…
Może choć raz w roku, wyciszyć się i nie biec w bliżej nieokreślonym kierunku, nie brać udziału w wyścigu polecanych gadżetów, i nie udawać, że nowa „zabawka” zrekompensuje brak uwagi.
Myślę, że przedświąteczny, a potem świąteczny czas jest najlepszym momentem, aby zatrzymać się i zyskać świadomość tego, co tracę w zabieganiu. A gubię coś, co znaczy o wiele więcej niż przedmioty materialne – czułość, uwagę, spokój. Dlatego w tym roku chciałabym, aby to co podaruję bliskim było dodatkiem do świąt, a nie wartością samą w sobie.
Co sprawi, że poczuję się dobrze? Nie będę przesadzać z obowiązkami. Postaram się wciągnąć domowników w wir miłych przygotowań świątecznych. Razem jest zawsze weselej. Będę chwalić, doceniać, dziękować – miłe słowa mogą zdziałać cuda. Przygotuję niespodzianki, ale takie, które będą darami wdzięczności i miłości.
Dostrzegę potrzeby ludzi z zewnątrz, którzy szczególnie w ten świąteczny czas potrzebują wsparcia. Czasami wystarczy rozejrzeć się wokół, aby zrozumieć, że ktoś obok jest przygnębiony, smutny, samotny. Pokrzepiająca rozmowa może zdziałać cuda i być najlepszym upominkiem. Często drobny gest, który zupełnie nic nie kosztuje jest bezcenny – ustąpienie miejsca w tramwaju, pomoc przy dźwiganiu zakupów, zwykła ostrożność i miły uśmiech sprawi komuś ogromną przyjemność.

I wreszcie – znaleźć chwilę dla siebie. Uspokoić się, odrzucić gonitwę myśli, odszukać swój wewnętrzny rytm. Posłuchać kolęd, znaleźć czas na spacer i dostrzeżenie drobnych radości. Warto łapać chwile, które mijają bezpowrotnie. Cieszyć się tym co mamy, odkrywać dobro w sobie, a przede wszystkim w innych.
Upominki są ważne! Wymiana prezentów to energia dawania i brania, ona zacieśnia relacje między ludźmi. Samo myślenie co komu sprawi przyjemność, poświęcanie energii na obdarowywanie świadczy o emocjonalnym zaangażowaniu.
Pamiętajmy, że idealny prezent to taki, który ma coś symbolizować. Ma świadczyć o relacji, a jego wartość, atrakcyjność czy praktyczność są tak naprawdę nieistotne. Niespodzianka powinna mówić: „myślę o tobie”.
„Jest mnóstwo rzeczy, które przyniosły mi wiele dobrego, choć nie przyniosły mi żadnego zysku. Taką rzeczą są właśnie święta Bożego Narodzenia. Oczywiście, jest to czas hołdu i czci dla samego wydarzenia, ale dla mnie te święta to także miły czas dobroci, wybaczania i miłosierdzia”.
Życzę wszystkim: czułości, uwagi, dużo miłości i uśmiechu.
Cytaty w kolejności:
1. Per Wahlöö – „Śmiejący się policjant”
2. Robert Fulghum – „Oo! kilka uwag na temat życia po obu stronach drzwi lodówki”
3.Charles Dickens – „Opowieść wigilijna”
Sama prawda!!!
Dziękuję!
A ja jeszcze nie mam prezentów i dopiero myślę, co może moim bliskim sprawić radość. W tym roku jednak umówiliśmy się, że nie wydajemy wielkich pieniędzy na prezenty. Liczy się kreatywność 🙂
Według mnie chodzi przede wszystkim o ..pamięć,bo każdy na pewno kiedyś poczuł się pominięty,zapomniany,a wystarczą tylko życzenia ale złożone osobiście i te wszystkie prezenty schodzą na dalszy plan.
Zgadzam się z Tobą, pamięć jest najważniejsza. Druga strona czuje się doceniona i wyjątkowo potraktowana, a to najpiękniejszy dar jaki możemy ofiarować.
Pozdrawiam
Nie ma nic lepszego jak oryginalne prezenty.
Mam takich kilka w swojej kolekcji, zrobione własnoręcznie przez syna.
Pozdrawiam 🙂
W 100% się z Tobą zgadzam.
🙂 fajnie
Świetny plan.
Święta stają się coraz bardziej komercyjne. I chociaż podobnie jak Ty lubię obdarowywać bliskich, to uważam, że nie można dać się zwariować. Fajny prezent niekoniecznie musi być drogi.
Zgadzam się 🙂 Niekoniecznie musi być drogi, żeby dać do zrozumienia ze druga osoba jest dla nas ważna.
Cudnie ♥ Zgadzam się w 100 % 🙂
W końcu odpowiedziałam na Twoje pytania z Liebster Blog Award. Przepraszam, że musiałaś tyle czekać. 🙂
Czekałam i się doczekałam 🙂 Bardzo Ci dziękuję za udział w zabawie.
Ja się powtórzę :-), ale czytałam wpis pewnej Olomanolo i bardzo mi się spodobało jedno zdanie: "liczy się gest, a nie wydana kwota". To idealnie obrazuje całe święta, prezenty i wszystko co materialne w tym okresie. 🙂
W tym momencie bardzo potrzebuję takich postów, takich słów, uspokojenia płynącego z zewnątrz. Dzięki!
Bardzo dziękuję. Cieszę się, że mogłam Ci dodać otuchy 🙂