Komiks Rutu Modan – „Rany wylotowe” podsunął mi mój przyjaciel – rysownik komiksów i ilustrator książek. Nie jestem fanką sztuki sekwencyjnej, ale po tę pozycję sięgnęłam z ciekawością.
Widzimy Tel Awiw w monochromatycznych barwach i nakreślony grubą kreską. Tylko pozornie panuje tu spokój i zwyczajne życie. Zwracają uwagę charakterystyczne modernistyczne budynki. Wszystko byłoby pogrążone w zwykłym codziennym rytmie, gdyby nie zamachy terrorystyczne… Powszedniość śmierci na nikim nie robi już żadnego wrażenia.
Taksówkarz Koby prowadzi zupełnie zwyczajne życie, aż do momentu, gdy poznaje Numi. Młoda dziewczyna poszukuje mężczyzny, który prawdopodobnie zginął w zamachu terrorystycznym. Okazuje się, że zaginiony mężczyzna to ojciec Kobiego.
Koby od wielu lat nie utrzymuje kontaktu ze swoim ojcem. Nie interesuje go los rodzica, mimo to decyduje się pomóc Numi. Zaintrygowała go dziewczyna, szukająca z taką determinacją dużo starszego od siebie mężczyzny. Przez moment poczuł, że coś ważnego go ominęło, że stracił kogoś kto miał być najbliższą mu osobą.

Są samotni. I ta samotność ich do siebie zbliża. Ona żyje iluzją wielkiej miłości do starszego mężczyzny, który nagle zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach. On zmęczony taksówkarz wielkiego miasta nie ma życia prywatnego. Wyruszają w podróż, aby odnaleźć osobę, która przez moment była im bliska. Tak naprawdę, jest to droga w poszukiwaniu siebie i prawdziwej miłości. Próba odnalezienia mężczyzny prowadzi do odkrywania prawdy o nim – kim tak naprawdę był? Co kierowało jego życiem?

 

Oboje go szukają, a znajdują świat pozorów i kłamstwa… Ojciec Kobiego bawi się uczuciami kobiet, które go kochają. Numi okazuje się jego kolejną zabawką.
Komiks Rutu Modan to opowieść o międzyludzkich relacjach – przede wszystkim o najważniejszej z nich – miłości. O „ranach wylotowych” jakie powstają po nieodwzajemnionej miłości.

Autorka w jednym z wywiadów stwierdza –

„Rana wylotowa to rana, która powstaje po wyjściu pocisku z ciała. Kula, która wchodzi w ciało potrafi przejść bardzo dziwną drogę, wyjść zupełnie gdzie indziej. To są rany, które odnosimy idąc przez życie”.
Poplątane są ścieżki życia, nie ustawiono drogowskazów. Czujemy ból, niespełnienie, samotność, rozczarowanie. Nigdy nie wiadomo kiedy rana się otworzy na nowo i zacznie krwawić. Mimo wszystko warto leczyć zranione miejsca i na nowo szukać wyjścia z labiryntu życia.

„Rany wylotowe” to opowieść skłaniająca do przemyśleń, o tym, że nie ma idealnego życia, nie ma idealnych rozwiązań i nie ma łatwych odpowiedzi.