awaria małżeńska

Awarie zdarzają się wszędzie, nawet w małżeństwie. Taka usterka może nieźle namieszać w życiu. Nagle okazuje się, że należy przejąć ster i zrobić to z klasą, a na pokładzie problemy, przed którymi uciekało się od lat… Ale co tam, jak mus to mus. Chwila zastanowienia, otrzeźwienia i zaczyna się ostra jazda. Jazda bez trzymanki!

Prawdziwy rollercoaster zafundowały nam dwie pisarki: Magdalena Witkiewicz i Natasza Socha, w książce o niepozornym tytule –  „Awaria małżeńska”. Eufemistyczne określenie – „awaria”, nie zapowiada problemów, a jeśli, to takie, które szybko zostaną rozwiązane. Dlatego nie spodziewamy się trzęsienia ziemi,  katastrofy, a tym bardziej – rodzinnej rewolucji!!

Naprawdę nie wyobrażał sobie, jak się odnajdzie w tym nowym, zupełnie niezbadanym przez niego świecie. Jakby jakiś dziwny traf, jakiś okrutny los teleportował go na nieznaną planetę i kazał mu ją odkrywać od samego początku. Najgorsze, że miał sobie z tym poradzić całkiem sam. Nie miał mapy, nie miał planu i żadnych wytycznych, według których mógłby postępować. Jak w koszmarnym śnie…

Wyobrażacie sobie? Nagle, dostajecie zadanie, niby wszystko ok. a potem, pojawiają się drobiazgi, które rujnują wygodną codzienność, zmieniają plany. Misternie budowane życie, w jednej chwili rozpada się, jak domek z kart. A wszystko przez kota, który krzyżuje plany dwóch mężczyzn i łączy losy dwóch kobiet, nie licząc Zgryza… króliczka.

Deszczowy dzień nie zapowiadał się ciekawie. Cała masa spraw czekała na Justynę już od świtu. Oddalona o kilometry Ewelina spieszyła się … Obie, perfekcyjnie dbały o to, aby nic nie umknęło ich uwadze: dzieci, porządek, praca, zakupy, zajęcia pozalekcyjne pociech, zdrowe jedzenie, i inne równie ważne. Precyzja i kontrola nad czasem były najważniejsze. Każde odstępstwo, od reguł dnia, niepokoiło.  

Autobus nr 122 pojawił na ulicy Grunwaldzkiej we Wrzeszczu, był spóźniony, a nasze pasażerki mocno tym zdenerwowane. Czas umykał. Każda z nich zajęła miejsce, każda wpatrzona w znanym tylko sobie kierunku, skupiona na swoich myślach. Zapewne jeszcze przez jakiś czas trwałyby w tym błogim zawieszeniu między ulicą Grunwaldzką, a Słowackiego, gdyby nie kot. Nagle świat zawirował, poszybował i pociemniało! Rudy kot zginął pod kołami autobusu, w którym zawrzało niczym w pralce automatycznej. Większość pasażerów zmieniła miejsce w niewyjaśnionych okolicznościach, a w zasadzie jedni siedzieli na drugich. Wypadek spowodowany przez zwierza, uniemożliwił realizację zadań Ewelinie i Justynie. Obie wylądowały w szpitalu na oddziale, z licznymi złamaniami i jak się później okazało wspólnymi, małżeńskimi problemami…

Zupełnie nie w porę (…). Poza tym zupełnie niedawno wyrzuciłam męża z domu, dzieci oczywiście zostały ze mną. Teraz wszystko stanie na głowie. To będzie gorsze niż awaria pralki, lodówki i odkurzacza naraz! Kumulacja stresu i chaosu, doprawiona całkowitym brakiem organizacji mojego męża, mam nadzieję, że niebawem byłego…

Odwrócenie ról jest nagłe i nieoczekiwane. Teraz należy stanąć – oko w oko, z obowiązkami rodzinnymi. Siłownia, spotkania z kolegami, sprawy zawodowe, terminy przestają być najważniejsze. Priorytetem stają się dzieci i wszystko, co się z nimi wiąże. Okazuje się, że maluchy chodzą do szkoły – ale jakiej? Że wywiadówka, że angielski, lekcje, że konkursy, że gra w piłkę nożną? Że należy umieć odróżnić zwykłe skarpetki od tych od rytmiki, że zielony nie jest odcieniem brązowego… Co lubi na śniadanie synek? Gdzie stoi kawa zbożowa dla dzieci? I że wszystkiego można się nauczyć! Gotować zupkę, która będzie jadalna, robić na drutach z kanału youtube, konstruować ludziki z kasztanów i ziemniaka, przebrania na bal przebierańców…  Istna „szkoła domowego surwiwalu”. Jeśli drogi mężczyzno ją przetrwasz, stwierdzisz: żona to skarb!! Radzi sobie ze wszystkim, utrzymuje kryształowy porządek, a dzieci nie są głodne. Na ratunek przybywa tajemnicza Dźesika, specjalistka od ptaszków!!! Nie, nie łudźcie się, NIE pani ornitolog…

Dużo tu dramatyzmu! Perypetie ojcowskie trzymają w napięciu. Wychodzą na jaw ukrywane sekrety żony. Dzieci, gdy w końcu się je pozna, są najukochańsze i najlepsze na świecie. Co chwila, ktoś wpada na podstępną minę. A po wielu wpadkach, wszyscy okazują się doskonali. 

awaria3

Tytułowa „awaria” to nic innego jak terapia wstrząsowa dla tatusiów, uciekających przed obowiązkami domowymi, ale też niezły test dla zaborczych i wszystkowiedzących żon i mam. „Jednego bowiem kobietom nie można odmówić – potrafią tak skołować przeciwnika, że koniec końców sam dochodzi do wniosku, iż jest skończoną świnią”. W efekcie, obie strony muszą nauczyć się współpracy i zaradności, wreszcie – zdobyć się na rozmowę, czasami do bólu szczerą. „Awaria” – to prawdziwy egzamin. Zaliczenie go daje pewność, że liczy się miłość i szczerość, a rodzina jest najważniejsza. Każdy w tej historii dostrzega swoje wady, niedociągnięcia, obojętność i często zwykłe tchórzostwo. Jest też jasna strona medalu: odkrywa zalety i mocne strony. Ile przy tym zamieszania i  radosnej brawury. Pomysłowość ojców nie ma granic. A my – kobiety? Często, same sobie jesteśmy winne zaistniałej sytuacji.  

 To komedia w najlepszym wydaniu. Przeglądamy się w krzywym zwierciadle życia. Bawimy się, bo jest tu z czego się śmiać! To świetna satyra o nas: paniusiach, mamuśkach, perfekcjonistkach i facetach – tych biednych draniach…  Cudowna jest ta damsko-męska ironia. Fantastyczna książka dla tych, którzy za chwilę założą rodzinę, i dla tych, którzy mają serdecznie dość wszystkiego! Bo pisarki nie tylko nas zaskakują, poprawiają humor, ale przede wszystkim wytykają wady i często popełniane błędy. Pocieszają nas i zdradzają sekrety, a przede wszystkim skłaniają do przemyśleń. A jak wiadomo, najlepiej powiedzieć bolesną prawdę w oparach śmiechu.

Życzę Wam zabawy do łez i trafnych  przemyśleń!!!!