Lubię wędrować…
 

Tak po prostu, bez celu, kierunku, pośpiechu. Często bez słów, zupełnie bezmyślnie pokonuje kilometry. Zapominam o rozterkach, o nieprzyjemnych sytuacjach, o codziennej pogoni. Czuję się wtedy szczęśliwa.
„Żadnego człowieka nie można nazwać śmiałym, jeśli nie przeszedł stu mil. Jeżeli chcesz poznać prawdę o sobie, idź tak daleko, póki nikt nie będzie znał twojego imienia. 
Wędrówka to wielki niwelator, wspaniały nauczyciel, gorzki jak medykament i okrutniejszy od zwierciadła. Długi odcinek drogi nauczy cię więcej o tobie samym niż tysiąc lat spokojnej introspekcji”.
 
Idę… ogarnia mnie spokój. Spacer staję się wytchnieniem, błogą kołysanką, która przynosi piękne myśli. Dostrajam umysł do ciała i kroków. Bujny aromat wiosny przesyca powietrze. Zauważam tylko przyrodę. Nieokiełznana zieleń, wznosi się, aż po same niebo. Powietrze pachnie kwitnącą śliwą, a jabłonie w ogrodach tworzą różowe parasole. Szum drzew koi lęk. Znika irracjonalny pośpiech. Przecież ciągle gdzieś się spieszę i nerwowo spoglądam na zegarek. Tylko po co?
 
 
Idę…i zapominam o czasie. Smutek minął. Uśmiecham się. Podążam przed siebie i z każdym krokiem mam więcej wiary siebie, w siłę, w magiczną moc pokonania problemów. Uświadamiam sobie błahość i małość życiowych trudności.

 

„Dla każdego, kto się boi, jest samotny albo nieszczęśliwy, stanowczo najlepszym środkiem jest wyjście na zewnątrz, 
gdzieś, gdzie jest zupełnie sam na sam z niebem, z naturą i Bogiem. 
Bo dopiero wtedy, tylko wtedy, czuje się, że wszystko jest tak, jak być powinno i że Bóg chce widzieć ludzi szczęśliwymi wśród prostej, ale pięknej natury. (…) wiem, że we wszystkich okolicznościach, istnieje zawsze pociecha na każde zmartwienie. I wierzę mocno, że natura potrafi ukoić każde cierpienie”.

 

Idąc… zachłannie łapię zadowolenie. Obym była wolna od gniewu, obym czuła spokój – powtarzam swoją mantrę. Zauważam barwy, słyszę śpiew ptaków i wiem, że za chwilę, z zakamarków mojego umysłu, wyłonią się nowe pomysły. Czerpię radość z wędrowania, bo wtedy odkrywam siebie, swoje możliwości. Zostawiam za sobą to, co niepotrzebne, co mnie rani i uwiera. Samotny szlak jest najlepszy…
 
 
Spacerowanie wzmacnia ciało i ducha, często odkrywa przed nami wiele niespodzianek.
Widzimy wiele spraw na nowo, może nawet odnajdziemy ich rozwiązanie. Kto wie?
 
Zachęcam do spacerowania, szczególnie teraz, gdy robi się cieplej. To doskonałe lekarstwo na smutek, na poprawę kondycji, na relaks, na obudzenia kreatywności i na poprawę humoru.
 
Jestem ciekawa jak odpoczywacie od codziennych obowiązków?
 
 
Cytaty występujące w tekście są autorstwa:
1. Patrick Rothfuss
2. Anne Frank