Dziś, jak nigdy wcześniej, są nam potrzebne dobre relacje międzyludzkie. Przyjazne kontakty, ciepłe odruchy sympatii, poczucie przynależności do wspólnoty. W tej chwili, gdy poziom lęku przebija wszelkie statystyki zachorowalności… gdy należy zachować dystans, gdy trwa przymusowa izolacja, właśnie teraz – dobre relacje z innymi powinny stać się esencją naszego życia.
Jeśli nie chcemy spartaczyć życia, nie możemy spartaczyć relacji z Bogiem i z ludźmi. Żeby dobrze tworzyć relacje trzeba praktykować cnoty – cierpliwość, opanowanie, wielkoduszność, odpowiedzialność.
Funkcjonujemy w epoce lęku. Martwimy się o pracę, o zdrowie, o życie, o przyszłość. Najbardziej boimy się drugiego człowieka, bo a nuż jest „bezobjawowym” nosicielem śmiertelnego wirusa! Unikamy jakiegokolwiek kontaktu, zachowujemy dystans izolujemy się… Stosujemy się do nakazów i zakazów, które coraz częściej „wyłączają” logiczne myślenie. Biorą górę uprzedzenia, coraz częściej ujawnia się w otoczeniu agresja słowna, brak tolerancji, małostkowość, niecierpliwość… Trwa walka z wrogiem, którego nie widać. Ogarnia poczucie bezsilności, zwątpienie we własne możliwości, jak i sens istnienia. Naiwnie łudzimy się, że za chwilę ta sytuacja zostanie opanowana, a wprowadzony system ucisku i kontroli zostanie odwrócony.
Ludzie w dzisiejszych czasach uwielbiają snuć wizje nadchodzącej apokalipsy i rozważać wersje naszego kresu (…) Nasz koniec nastąpi pewnego całkiem zwyczajnego dnia, kiedy wszyscy przestaną się zastanawiać nad tym, dlaczego osoby w ich otoczeniu zachowują się tak, a nie inaczej, kiedy wszyscy pozamykają się w swoich czterech ścianach i zgniją w samotności.
Odseparowanie się od innych ma uchronić przed wirusem. Ma być wybawieniem od strachu przed tym co dzieje się „na zewnątrz”, a jednak, tylko bardziej go potęguje. Izolacja staje się osobistym więzieniem. Tkwieniem w przytłaczającej pustce, milczeniem z samym sobą. Brakiem innych i wszystkiego…
Utwierdzam się w przekonaniu, że to właśnie relacje nadają życiu sens. Kontakty z innymi dodają nam skrzydeł albo je podcinają. Barwią świat jasnymi kolorami albo zaciemniają go. Sprawiają, że czuję życie w całej pełni. To drugi człowiek inspiruje do odczuwania szczęścia, poczucia celu i zdrowia.
Przebywanie z ludźmi, to przede wszystkim wymiana emocjonalna na wielu poziomach: współpracy, przyjaźni, miłości – pragnienia bliskości czasami wrogości, a to całe spektrum jestestwa. Nawet powierzchowne kontakty wnoszą w codzienność harmonię, akceptację i poczucie bezpieczeństwa.
Nasza zdolność do kochania rozciąga się na wszystkie ludzkie istoty i – co bardzo ważne – nie zależy od tego, czy z kimś tworzymy w danym momencie relację lub związek, czy też nie.
Izolacja pozbawia nas życiodajnej energii, a tym samym pozbawia życia. Izolacja wyzwala naszego najgorszego demona zwanego – OTĘPIENIEM. Izolacja nasila chorobę, która nie tylko zaczyna trawić nasze ciało, ale też duszę. Izolacja pozbawia miłości do siebie i do otaczającego świata. Izolacja zabiera uśmiech i radość codzienności, zachwyt z robienia zupełnie pospolitych obowiązków: zakupów, zdawkowych rozmów, pracy, spaceru, życzliwości…
Relacje uzdrawiają! Dlatego nie skazujmy się na odosobnienie, nie pozwólmy też swoim bliskim czuć się opuszczonymi, zostawionymi i zalęknionymi. Dbając o innych, nam jest o wiele lepiej. Uzdrawiając i doskonaląc nas samych i nasze najintymniejsze relacje, uzdrawiamy i doskonalimy całokształt naszych relacji międzyludzkich i świat, w którym żyjemy.
… bo człowiek może wytrzymać tydzień bez picia, tygodnie bez jedzenia, całe lata bez dachu nad głową, ale nie może znieść samotności.
Człowiek myślący jest logicznym, że przewidując zagrożenia będzie się ich obawiał. Jest to normalne i pożądane zachowanie, ale nie można się nimi umartwiać. Z takimi należy trzymać, gdyż oni mogą nam pozwolić uniknąć niebezpieczeństw lub je pokonać dzięki ich identyfikacji.
Natomiast człowiek myślący przewidując zagrożenia, który wpada w różne fobie, umartwia się, sieje wizje apokaliptyczne i przenosi to jeszcze na innych, jest zagrożeniem i należy takich unikać jeśli nie da się ich wyprowadzić z takiego stanu. Jest to jeden z nielicznych przypadków, w którym uważam za uzasadnione izolowanie się lub wcześniej wymienionych osobników. 🙁
PS
Po tematyce artykułów widzę chęć ratowania lub naprawiania świata, a może dokonania pewnych zmian …
Dziękuję za komentarz i co z tym się wiąże, zainicjowanie dyskusji.
Człowiek myślący, to przede wszystkim osoba, która bada fakty, obserwuje i wyciąga wnioski, nie poddając się dyktatowi tłumu, mediów i przede wszystkim tak popularnemu teraz “emocjocholizmowi”. To bardzo ważne szczególnie teraz, gdy ludzie zostali poddani medialnej hipnozie i jednocześnie bardzo trudne, jednak warto podjąć taki trud. Człowiek myślący, utożsamiany jest z mądrością, a ta wiąże się z całym spektrum: czuciem, rozmową, uważnym słuchaniem, patrzeniem na świat z innej perspektywy. Człowiek myślący posiada pewien bagaż doświadczeń, który wykształca w nim zdolność empatii, wczucia się w czyjeś położenie i zrozumienie go.
Potępiam wszelkiego rodzaju “wizje”, żerują na strachu i nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości. Rzeczywiście, należy unikać ludzi podczepionych do tego typu przekazów, robią krzywdę sobie i zarażają negatywnymi emocjami innych.
Pisząc o relacjach, miałam na uwadze sytuację jaka ma miejsce obecnie, i dramat ludzi starszych, często samotnych, pozostawionych, przestraszonych… Dla nich właśnie najbardziej potrzebne są pozytywne odruchy, ciepłe kontakty, gesty dobroci, gdyż jest to warunkiem ich przeżycia, zdrowia.
Oczywiście, razi mnie agresja jaka się nagle „rozgościła” i chamstwo, które zostało usankcjonowane i w dobrych tonie, panoszące się na protestach, a potem w innych miejscach… to jest skandalicznie złe!!! i niestety, nic konstruktywnego za tym nie idzie…
Czy chcę naprawiać świat???? Ratować go??? Słabo to widzę. Raczej zwracać uwagę na pewne zjawiska, które dzieją się tuż koło nas, za ścianą, za rogiem. Jeśli ktoś się odnajdzie w moich tekstach i coś zmieni w sobie – zacznie dostrzegać dobro jakim jest życie, to naprawdę fajnie!!!
Oczywiste jest, że relacje z innymi ludźmi, spotkania fizyczne, nie te wirtualne, są podstawą naszej egzystencji. Nie możemy dać się tego pozbawić.
Dziękuję za ciekawy i dający do myślenia wpis.
Pozdrawiam.
Witaj. Dziękuję za komentarz 🙂
Masz rację, to ważne, aby ludzie spotykali się w realu, tworzyli więzi i zaufanie. Kluczowe jest wzmacnianie „kapitału społecznego”, który wnosi wiele korzyści. Badaczka – Susan Pinker w swojej książce „Efekt wioski”, pisze:
„Izolacja społeczna zabija. Jednym z jej utajonych skutków jest zmiana naszej genetycznej odpowiedzi na chorobę. Innymi słowy, przewlekła samotność – subiektywne uczucie długotrwałego wyeliminowania i osamotnienia – modyfikuje ekspresje genów we wszystkich komórkach organizmu (…) poczucie izolacji pozostawia ślad na każdej komórce ciała”.