Dla niej zabijano, spiskowano, okradano, kłamano, rywalizowano i dla niej nieliczono się z nikim i z niczym. Wszechobecna! Nęci, kusi, mami. Dlaczego wydaje sie tak atrakcyjna i pociągająca? Gdzie jej najwięcej? Do czego prowadzi jej nadużywanie? Czy rzeczywiście zmienia ludzi? Czy mieć władzę, to znaczy „uwolnić się od kaprysów samowoli tych, do których może ona należeć„? O co chodzi z tą władzą? Szukamy odpowiedzi na te i wiele innych pytań, w najnowszym numerze Kwartalnika Artystycznego Bliza.

„Władzę można porównać do miłości, kobiet czy mężczyzn, których chce się zdobyć, pieniędzy. Jest jedną z kilku największych namiętności, jakie ludzkość wymyśliła. A dlaczego władza? To jest jednak rodzaj panowania, oddziaływania na innych. Ustawienie siebie w roli wiodącej, przywódczej wobec innych. To najbardziej pociąga”.

Definiuje władzę Aleksander Kwaśniewski, w rozmowie z Aleksandrem Świeszewskim, noszącej znaczący tytuł „Z naszego optymizmu niewiele zostało”. O tym na ile rządzenie może zmienić człowieka i czego władza uczy o ludzkiej naturze, a także o tym – kto dziś zdobywa władzę i jakie są motywacje do tego, by ją sprawować. Opowiada o kondycji demokracji i co dziś ona znaczy? Czym byłaby władza, gdyby nie przeszłość? Przecież władza to jedno, a co z historią? Wszystko zależy od tego, jak pamiętamy i jak opowiadamy, i jak to wykorzystuje polityka. Czy to oznacza, że historia ma władzę, a może jednak to władza manipuluje historią? Czy władza może być użytecznym narzędziem w polityce? – pyta Patrycja Bukalska w rozmowie z Georgesem Minkiem w artykule „Władza w historii czy władza nad historią”. O tym czym jest historia i jak sie przy tym kształtuje tożsamość zarówno narodowa, jak i europejska. Mink podkreśla, że w tej nierównej walce dużą rolę odgrywają „inżynierowie pamięci” – historycy, gdyż to oni zapewniają rzetelność dyskusji w przeciwieństwie do polityków. Bo tych interesuje tylko  „wartość jaka przynosi interpretacja historii”. I przede wszystkim, liczą się z tymi faktami, które wykorzystać w rozgrywce politycznej.Takie instrumentalne podejście władzy do historii może być pułapką. 

„Polityków nie powstrzymamy ale można uwrażliwić ludzi na to, jak łatwo historia staje się amunicją i do jakich tragedii może to ostatecznie doprowadzić”.

Dobitnie te słowa udowadnia Małgorzata Czermińska w artykule „Muzeum II Wojny Światowej i jego wrogowie”. Autorka opisuje „napięcie” pomiędzy badaczami historii a politykami, którzy traktują przeszłość instrumentalnie. A przykładem, jest sytuacja powstawania Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, współtworzonego przez historyka – Pawła Machcewicza i reakcji rządzących, mających zupełnie inny punkt widzenia na wizję opowiadania o II wojnie światowej. Autorka stawia kardynalne pytanie: dlaczego politycy(…) od samego początku tak zaciekle zwalczali ten projekt i zmierzali do jego całkowitego unicestwienia? Która wizja historii jest im bliska? I czy rzeczywiście spór o Muzeum jest nową odsłoną debaty o tym, jak rozumieć polską historię, tradycję i patriotyzm?

Kolejnym przykładem zawłaszczania historii i odpowiedniego manipulowania faktami jest kinematografia radziecka, o czym pisze Piotr Kurpiewski w artykule „Władcy Rusi na rosyjskim ekranie. Wizja historyczna czy polityczna”. Podkreśla jak współczesne rosyjskie kino historyczne, kreuje propagandową wizję zjednoczonego społeczeństwa, budującego lepsze jutro pod wodzą wszechwładnego „Wikinga”, czytaj  Władimira Putina. Inną wizję przeszłości pokazuje Agnieszka Holland w serialu „Gorejący krzew”, o czym pisze Mateusz Piskozub w tekście pt „Ludzie o głębszym poczuciu przyzwoitości”. Na plan pierwszy wysuwa się dramatyczna historia Jana Palacha, który przez samospalenie dramatycznie zwrócił uwagę rodaków i świata na absurdalność reżimu komunistycznego. Ile moralnych wyborów wystawiono na próbę przy okazji tej sprawy? Ile dramatów miała na sumieniu ówczesna władza? Holland bez sentymentu rozliczyła tamte czasy, czy jej się to udało?

Czy seriale łamią tabu, niszcząc władzę tych, którzy do tej pory wydawali się nietykalni? Wydaje się, że stają się idealnym narzędziem, obnażającym prawdę i rozliczającym władzę, co podkreśla Małgorzata Major w artykule „Władza małego ekranu”. Nie inaczej jest z kultowym „Twin Peaks” Davida Lyncha, który odsłania kulisy rządzenia w małej społeczności,  przesiąkniętej patologią i mrocznymi siłami zła. Ten analizuje dla nas Julia Gierczak w tekście „Nadzorować i karać w rejonie Twin Peakas”. 

„Podlegamy ludziom i ludzie podlegają nam, wciąż jesteśmy uwikłani w pewne społeczno-kulturalne hierarchie. Władza w psychologii jest rozumiana między innymi jako zdolność do wpływania na innych i do kontroli nad innymi, jako zdolność sprawienia, by druga osoba coś zrobiła, nawet mimo jej wewnętrznego sprzeciwu”. 

Pisze Marta Maliszewska w świetnym tekście „Dlaczego kobiety uwielbiają Greya? Dominacja mężczyzny a stereotypy”. Tutaj miłość usprawiedliwia przemoc, a majątek i atrakcyjność dyskredytują wszystkie wcześniejsze agresywne zachowania i obsesje męskich bohaterów. Czyżby wyzwolone kobiety były zmęczone równością? I czy podświadomie pragną „wyjść” ze swojej roli – niezależnej, walczącej i samowystarczalnej feministki?

Tylko władza da się stworzyć z niczego. Ona czuwa, stoi na straży… Mamy władzę silniejszego nad słabszym, bogatszego nad biedniejszym, mądrzejszego nad głupszym, zdrowego nad szaleńcem.  „Ale też (…) przez nie do końca poznane siły i prawa, takie jak czas i przestrzeń, przyroda, los. No i przez nas samych, przez miotające nami uczucia przekonania, popędy”. Co na swoich łamach udowadnia Bliza, potwierdzając tym samym, że należy się z nią ostrożnie obchodzić, być wobec niej krytycznym. A co najważniejsze, trzeba się nią dzielić. Bo nikt nie jest tak doskonały, aby rządzić całym światem. I nikt nie może go uratować w pojedynkę. 

 

Dziękuję Redakcji kwartalnika za możliwość przeczytania magazynu. 

 

władza - Bliza