ksiazka_444_proroctwo

Książka Macieja Siembiedy „444” jest historią, która nikogo nie pozostawi obojętnym. Jedni będą ją krytykować, inni zachwycą się, a ci ostatni, zaczną dociekać ile jest w niej prawdy.  Bo oto, mamy przed sobą sensacje opartą na faktach! A w niej –  proroctwo, zaginiony obraz, sekret  skrywany od wieków, morderstwo…  Autor odkrywa przed nami tajemnicę . Jej ujawnienie może zmienić bieg dziejów. 

W powieści centralne miejsce zajmuje obraz Jana Matejki. Dzieło, skupiające uwagę świata chrześcijańskiego i kultury islamu. Skrywający wielką tajemnicę, a także niebezpieczną i niosącą przesłanie śmierci prawdę…

„Z lewej strony, na szczycie schodów stoi biskup w odświętnych szatach i mitrze na głowie, wznoszący ręce w geście powitania królewskiego syna, niesionego w becie z gronostajowego futra przez mężczyznę w długim płaszczu.(…) Władysław Jagiełło i jego czwarta żona Zofia oraz liczni dworzanie. U stopni katedry kłębi się tłum gapiów: niewiast, mieszczan i żołnierzy.  Tło sceny stanowi mur świątyni, oddany z dbałością o każdy architektoniczny detal, oraz proporzec z białym orłem niesiony nad królewiczem”. 

Scena jakich wiele, nic szczególnego, patetyczne nudziarstwo. A jednak, w tej niewiele znaczącej, historycznej sytuacji, kryje się tajemnica. Przepowiednia związana z losami świata, zagadka znana tylko wybrańcom, proroctwo, szyfr. Obraz Matejki tylko z pozoru wydaje się historycznym spektaklem i tylko przez moment „Chrzest Warneńczyka” jest kolejnym, doskonałym dziełem mistrza. Uważny obserwator zauważy elementy, które go zastanowią, zaskoczą, podsycą jego ciekawość na tyle, że zada sobie pytanie: jakie przesłanie wyłania się z matejkowskiej wizji chrztu?

Tę zagadkę próbuje rozwikłać dociekliwy prawnik – Jakub Kania. Podobnie jak jego poprzednicy, też i on ulega hipnotyzującej sile obrazu. Zaintrygowany ideą, jaką dzieło niesie ze sobą, zostaje wciągnięty w niebezpieczną rozgrywkę o płótno. Trwa ona od kilkudziesięciu lat, a zamieszani w nią są między innymi: hitlerowski grabieżca dzieł sztuki, żydowski antykwariusz z Krakowa oraz dyrektor warszawskiego Muzeum Narodowego. A pewna islamska organizacja zrobi wszystko, by nie dopuścić do ujawnienia tajemnicy oraz spełnienia przepowiedni. 

Chrzest Warneńczyka

Co 444 lata rodzi się mężczyzna zdolny pojednać chrześcijaństwo z islamem. I takie pojednanie nastąpiło pod panowaniem króla Władysława Warneńczyka, co prawda tylko na trzy dni, aby znów wzniecić wojnę i  wrogi mur na wieki… Po raz kolejny pojawia się szansa zażegnania konfliktu. Wszystko wskazuje jednak na to, że komuś bardzo zależy, by tajemnica obrazu nigdy nie wyszła na jaw. Kto i dlaczego tak bardzo stara się  ukryć przed światem proroctwo? Czemu obraz Matejki jest aż takim zagrożeniem?

„Moim zdaniem to sam obraz jest kodem. Prowadzi do przepowiedni, a ta do idei pojednania chrześcijaństwa z islamem. Bardzo karkołomnej idei. Dla niej kradziono i ukrywano Chrzest Warneńczyka. I jeśli zabijano z powodu obrazu, to też dla niej. Idea potrafi zawładnąć umysłami, a najbardziej niebezpiecznym miejscem na ziemi jest ludzki mózg”. 

Czy Jakubowi Kani uda się dotrzeć do prawdy jaką skrywa malowidło? Czy rozwikła zagadkę  kradzieży obrazu Matejki? Jaki będzie finał tej historii? Czy pokój jest możliwy?

Powieść intryguje. Jest idealną mieszanką prawdy i fikcji. Każdy szczegół jest precyzyjnie zestawiony, wydarzenia wciągają bez reszty, a spiskowa teoria daje wiele możliwości interpretacji. Uległam tej historii. Dałam się wciągnąć w wir wydarzeń i snucie najróżniejszych przypuszczeń. Stałam się świadkiem dylematów polskiego władcy, bezwzględnych  decyzji papieży, cichych rozkazów przywódców świata arabskiego, poczynań terrorystów. Oczami wyobraźni zobaczyłam „misję” tworzenia płótna przez Jana Matejkę. Już w trakcie lektury chciałam zobaczyć obraz! Przeanalizować każdy element, tej monumentalnej i tak bardzo znaczącej sceny.

Wszystko jest tu dopracowane z przenikliwą finezją. Nic tu nie jest proste, nic oczywiste… Mnożą się znaki zapytania, o historię najczęściej kradzionego obrazu, który nigdy na dobre nie zaistniał w panteonie malarstwa polskiego. Siembieda otworzył nowy rozdział nie do końca znanej przeszłości i roztoczył wizję przyszłości. Tak fascynującej, jak niebezpiecznej i tak niewiarygodnej, jak bliskiej spełnienia.