Z biografii Anny Król „Rzeczy. Iwaszkiewicz intymnie” wyłania się wrażliwy, wyczulony na detal artysta – Jarosław Iwaszkiewicz, dla którego najważniejsze było pisanie, a najbardziej bał się starości. W jego życiu główna rolę odgrywał czas – bezlitosny nadzorca, który objawiał się nie tylko w splocie zmarszczek, ale też w odchodzeniu świata, dobrze znanego, bezpiecznego i przewidywalnego. Po kolei znikały ulubione miejsca, przyjaźnie i wielkie miłości.
„Pokój pisarza jest pełen nieopowiedzianych historii. Są zaklęte w przedmiotach, pochowane w szufladach i zapisane w najbardziej osobistych kalendarzach i notesach. Wszystko jest tu ciekawe i wciągające. Półka z książkami stojąca pod oknem, maszyna do pisania zamknięta w niebieskim futerale, podręczny stolik obok biurka zawalony starymi katalogami i albumami o sztuce, wreszcie samo biurko. Staroświeckie, duże, ciężkie…”
„Małżonków łączyły duchowa i intelektualna wspólnota, rodzina, dom i zainteresowania. Dzieliły namiętność i życiowa zachłanność”.
Echa tych pożegnań słychać w „Pannach z Wilka”, „Tataraku” czy „Sławie i chwale”. Odchodził też w zapomnienie magiczny obraz górskiej osady, niegdyś wabiącej artystów widokami i tamtejszym folklorem. Ucichnie echo spotkań artystycznej bohemy. Znikną wielcy twórcy. Nie spotkają się już Malczewski, Witkacy, Nałkowska, Makuszyński… Ulotni się atmosfera inspirującej zabawy, ustępując miejsca wszechobecnej wojnie.
„(…) w listach pozwalał sobie na więcej. Traktował korespondencję jak oczyszczenie. Nie owijał w bawełnę, analizował siebie i własne ograniczenia. Pisząc do najbliższych, bywał stęskniony, pożądliwy, słaby, proszący. W życiu codziennym odwrotnie”.
Poznałam człowieka zmagającego się z trudnościami dnia codziennego, a jednocześnie zanurzonego w swoim świecie wewnętrznym. Dostrzegającego kruchość życia i nieuchronność przemijania i rozpadu. Pisał o starości, brzydocie, rozkładzie, o tym jak bezbronni jesteśmy wobec czasu, jak bardzo chcemy się przed nim obronić i uciec przed prawdą.
Odkryłam tajemnice Iwaszkiewicza, dzięki wrażliwości i wspaniale poprowadzonej narracji. Autorka zaprosiła mnie do tajemniczego domu, zatopionego wśród zieleni, do Kopenhagi, do szpitala, w którym przebywała Anna, też do Zakopanego, Sandomierza, Rabki. Przysłuchiwałam się rozmowom, obserwowałam spacery, przeżywałam jego zakazaną miłość, a potem opłakiwałam odejście żony… Na nowo odczytałam „Brzezinę”, ponownie odkryłam artyzm „Sławy i chwały”, zrozumiałam przesłanie „Tataraku”. Wiem, co ukształtowało jego twórczość, jakie zdarzenia, jacy ludzie i jak ogromny smutek.
„Iwaszkiewicz zza biurka uśmiecha się do mnie młodymi oczami, ale na blacie widać starcze dłonie. A potem znów widzę te duże, trochę nieprzyzwoite usta w parze z niepasującymi do nich starymi oczami w grubych okularach – trochę mętnymi, trochę zmęczonymi”.
Wszystkie cytaty są z książki – Anny Król, Rzeczy. Iwaszkiewicz intymnie, wyd. Wilk&Król, Warszawa 2015
Nieustannie odkładam lekturę tej książki, ale, z racji mojej niegasnącej fascynacji prozą Iwaszkiewicza, zwłaszcza opowiadaniami, wkrótce po nią sięgnę. Intrygujący post, z klimatem oddającym piękno tematu. 🙂
Cudowne zdjęcia. Niestety książka nie dla mnie. Może kiedyś mój gust czytelniczy ulegnie zmianie i zainteresuję się nią.
Widzę, że jak do tej pory miałam za mało do czynienia z twórczością Iwaszkiewicza. Najpierw muszę nadrobić zaległości, a potem sięgnąć po tę książkę. Po tej recenzji widać, że ma niesamowity klimat 🙂
Książka jest niesamowita!
Spodobał mi się pomysł autorki – spojrzenia na fakty z życia pisarza, przez pryzmat przedmiotów znalezionych w szufladach, na półkach, wśród bibliotecznych zbiorów.
Ciekawa jestem, jaką historię opowie nam, pozostawiony po nas guzik?