pani na trawie
Co za cudowne święto! Wyobrażacie sobie jak w lawinie spełniania arcyważnych obowiązków nagle oświadczacie :
 
– Pora na drzemkę! – proszę o cierpliwość i wyrozumiałość 🙂
 
I odchodzicie od swojego biurka, klienta, miejsca pracy do  „pracowniczego legowiska”.  Zapadacie w błogi sen, bez stresu i obciążeń, przecież praca nie zając…


Ja na przykład, w takiej redakcji, zostałabym ustrzelona, od razu, bez usprawiedliwienia. 

Ale nie wszędzie od razu wysyłają na szafot lub kończy się banicją do Urzędu Pracy. Są miejsca, gdzie taka idylla naprawdę ma miejsce! Tak, tak z miękkimi poduchami i relaksującą muzyką.
 
Obchody Dnia Drzemki w Pracy zapoczątkowane zostały w USA kilka lat temu. Podobno kilkunastominutowy sen w ciągu dnia poprawia produktywność i nastrój. Obniża poziom kortyzolu – hormonu stresu. Zwiększa energię, podnosi kreatywność daje „kopa” na resztę dnia. Co udowodnili naukowcy i co potwierdzają lekarze.
 
 
 
Wielu wybitnych świata zawdzięcza swoją sprawność umysłową drzemce w ciągu dnia. Zwolennikami regeneracji w pracy byli – Napoleon Bonaparte, Winston Churchill  czy Thomas Edison. A więc, bierzmy przykład z najlepszych i nie żałujmy sobie tej błogiej chwili, korzystnej dla naszego zdrowia. Ciekawe, co na to nasz pracodawca? Ale zawsze warto ponegocjować 🙂 W końcu i on, w dłuższej perspektywie, dostrzeże korzyści – człowieka radosnego i pełnego pozytywnej energii.
 
W niektórych krajach pracownicy są zachęcani do skorzystania z tzw. „nap time” – w czasie przerwy na lunch. Mają przygotowane pomieszczenia do drzemki. W Chinach prawo do  sennego odpoczynku w pracy gwarantuje im konstytucja.
 

Co na to nasi szefowie? Nie zwlekajcie z propozycją! Warto próbować. A jeśli się nie uda…No cóż, pozostaje posiłkować się kawą.

Trochę relaksującej muzyki na uspokojenie, po rozmowie z szefem 🙂 i byle do piątku!