Zaintrygował mnie tytuł – Pięć tysięcy kilometrów na sekundę.

Co może mięć taką prędkość? Gdzie można się znaleźć w tej jednej sekundzie? Czy to tysiące możliwości jakie stoją przed nami i przewijają się w naszej głowie? A może nie ma znaczenia odległość, ani czas, gdy się kogoś kocha, za kimś tęskni?

„Pięć tysięcy kilometrów na sekundę” Manuela Fiora, to opowieść złożona z obrazków, której tematem jest podróż głównych bohaterów. Tutaj życie jest wędrówką, szukaniem osoby, bezpiecznego miejsca, swojej arkadii…

Twórca przedstawia egzystencję przeciętnych trzydziestolatków. Szukają, marzą, rozczarowują się, kochają, odchodzą, starzeją się, odkrywają co ich zmienia. Jednym słowem – życie.

Jesteśmy w słonecznej Italii, gdzie poznajemy Piera i Lucia dwóch młodych przyjaciół, których codzienność upływa na zabawie, letnich podrywach dziewczyn, przejażdżkach skuterem. Śmiech, wolność i beztroska towarzyszą im nieustannie, a poza tym obaj kochają tajemniczą sąsiadkę – Lucy. Dziewczyna odwzajemnia uczucie Piera. Los jednak sprawia, że rozstają się. Lucy wyjeżdża do Norwegii, a Piere jako archeolog do Egiptu. Oboje szukają miłości i życiowego spełnienia. Tworzą nowe związki i wchodzą w inne role. I jak to zwykle bywa w znoju obowiązków, nie odnajdują upragnionego szczęścia… Aż do momentu, gdy ponownie spotykają się we Włoszech. Czy spotkanie po latach zmieni coś w ich życiu? Czy odnajdą się na nowo…

Na te i wiele innych pytań spróbujcie odpowiedzieć sami. A do ich uzyskania możecie wykorzystać wiele płaszczyzn interpretacyjnych. Bo nie tylko treść ma swoją metaforyczną wymowę, ale liczne niedopowiedzenia, senne wizje, też znaczącą rolę odgrywają barwy. Oddają atmosferę pewnego etapu w życiu tych ludzi, ich emocjonalne stany. Całość jest artystycznie zaaranżowana. Kolory rozmyte, trochę rozmazane jak na akwareli, dokładnie oddające stan wyobcowania, samotności, tęsknoty i żalu za tym, co zostało utracone. Beztroski świat młodości, zanurzony w żółciach i soczystych zieleniach, znika, aby przejść w barwy brązów, szarości i bardzo wymownych przygaszonych fioletów, wpadających w czerń…

Oddaleni od siebie pięć tysięcy kilometrów Pier i Lucy w tej jednej sekundzie myślą o sobie i dobrze wiedzą, że ten czas spędzony dawno temu już się nie powtórzy. Zdają sobie sprawę jak ulotne jest szczęście. Rozumieją, że wielkie sny o lepszym życiu często kończą się gorzkim przebudzeniem.


Komiks Manuela Fiora jest piękny. Jego urok zawiera się w prostocie i niedopowiedzeniu. W kolorystycznej feerii. W pojedynczych ujęciach, zawierających pewien rodzaj napięcia i dramatyzmu. Sceny zalotów, erotycznej fascynacji, uczuciowego zawodu, podróży, kłótni, rozstań, serdecznego uśmiechu – pokazują co boli, co zmienia, i co daje nadzieję głównym bohaterom. To subtelny obraz dwojga ludzi, którzy minęli się w życiu i gdzieś w głębi żałują, że nie są razem. Czytając tę opowieść, miałam wrażenie, że odczytuję swoją historię i rozumiem wybory bohaterów. I podobnie jak oni zadaję sobie pytanie:  co by było, gdyby…